Tak naprawdę nie ma złych "wróżb"
Nie ma negatywnych czytań Tarota. Wszystkie są neutralne, dopóki sami nie uznamy ich przekazu za "nie taki po naszej myśli".
Bo przecież pytając o to, kiedy poznamy wymarzonego partnera, spodziewamy się usłyszeć - już za moment! A tu znów otrzymujemy nie takiego, jak "trzeba".
Choć najczęściej dostajemy właśnie. . . takiego jak trzeba. W danym momencie.
Dlaczego uważamy, że bez jakiejkolwiek zmiany wewnątrz nas, otrzymamy z zewnątrz coś innego? Dotyczy to, wszystkiego.
A jednocześnie zmiana wewnątrz nie powinna mieć warunków, takich jak: jak zacznę rozwijać się duchowo, będę mieć super związek.
Jasne - ten super związek jest możliwy - z samym sobą. To fundament wszystkiego.
Wróćmy do kart. . . naprawdę nie chodzi o to, żeby czekać. Że jeśli nie za pół roku (wg prognozy kart) spełni się to, na co liczymy, to sprawdzimy po tym pół roku, czy może teraz. . . i okazuje się, że znów nie! Co za pech! Ileż można cierpieć? Dookoła wszyscy są tacy szczęśliwi. . . i co? I znów czekać?
Nie czekaj, tylko kreuj.
I nie czekaj też, gdy w kartach jest to, czego pragniesz. Nie czekaj, bo czekając nie kreujesz. Czekając nie otrzymasz.
Cierpliwość nie oznacza bierności, w cierpliwości po prostu odnajdź siebie. W Teraz.
Spójrz na Tarota inaczej - nie, jako "klepanie" tego, co "mnie" w życiu czeka, ale - szansy na znalezienie wskazówki w drodze do Siebie. Bo Ciebie nic z góry nie czeka, na co sam sobie nie pozwolisz.
Pamiętaj - kreuj, a będzie Ci dane.
To jest naprawdę proste - tylko zapragnij z głębi serca siebie. Ty bądź swoim najgłębszym pragnieniem, a wszystko samo się zadzieje.