Chyba każdy, kto choć trochę zainteresował się ezoteryką słyszał o relacjach karmicznych, miłościach karmicznych. Takich, które miały miejsce w poprzednim życiu, coś zostało niedokończone, pozostały powinności, wypowiedziano obietnice, składano śluby i wszystko inne, co mogło sprawić, że losy dwóch osób ponownie się ze sobą splatają w obecnym życiu. To spotkanie potrafi zmienić nasze dotychczasowe myślenie, sposób postrzegania relacji, często wprowadza zmiany i chaos do możliwie uporządkowanego życia, związku, relacji międzyludzkich.
Uczucia towarzyszące są skrajne, miłość i nienawiść, pragnienie i dystans, trudność połączenia się, bo pojawiają się ciągle jakieś blokady. Bardzo często towarzyszy nam przeczucie, że już znamy tę osobę i jest to coś absolutnie wyjątkowego. Nie potrafiąc objąć rozumem tego, co się z nami dzieje szukamy odpowiedzi – znajdujemy ją czasem dzięki osobie wróżącej, czasem po prostu w internetowym artykule. No i wtedy zaczyna się „zabawa”.
Relacje karmiczne
Bardzo często, choć nie zawsze, relacje karmiczne mają charakter romantyczny. Dowiadujemy się zatem, że to miłość z poprzedniego życia, a przynajmniej tak to interpretujemy. Dodajemy do tego lub ktoś, kto nas w to wprowadza, sugeruje albo mówi wprost, że... to miłość, która przetrwała śmierć. Wow. Robi wrażenie, prawda? Zaczynamy zachwycać się tym cierpieniem, bo jednak często te relacje niosą nam ból – nie możemy zaznać spełnienia. Powodów jest wiele – ktoś ma innego partnera, rodzinę, dom, dzieci, jest spora różnica wieku, różnica kulturowa, religijna, płeć jest wyzwaniem lub w jakikolwiek inny społeczny powód nie możemy być razem.
Czasem druga strona jest po prostu niezdecydowana, chaotyczna, labilna, zagubiona. Oczywiście, istnieją sytuacje kiedy jesteśmy w związku z naszą karmiczną połówką i wzajemnie się ranimy. Kłótnie, kłamstwa, zdrady, ale... ta miłość przetrwała śmierć, prawda? Nie można z niej zrezygnować. I tak oto koło cierpienia się zakręca, a zatrzymanie go wymaga głębokiej samoświadomości lub niestety tragedii. Każda relacja karmiczna jest inna, ale pielęgnowanie jej myślą, że trzeba być pokornym, cierpliwym i wdzięcznym za to, co jest, bo to miłość, która przetrwała śmierć nie jest w porządku. Nie jest w porządku wobec Was. Wobec Jam Jest. Wobec swojej świadomości, wobec potrzeby i prawa do bycia szczęśliwym, kochanym i usatysfakcjonowanym. Wyobraźcie sobie, że ktoś podchodzi do Was na ulicy i dosłownie pluje Wam w twarz, a potem dowiadujecie się, że to Wasza karmiczna lekcja, że kiedyś coś takiego tej osobie też zrobiliście. I co? Też gloryfikujecie ten akt? Nie? Dlaczego? Bo nie jest MIŁOŚCIĄ, KTÓRA PRZETRWAŁA ŚMIERĆ?
Jesteśmy nieświadomi, jak wiele zachowań, programów, działań jest wynikiem naszych poprzednich żyć, ale gdy pojawia się na horyzoncie miłość, to wtedy wybaczamy wszystko i pozwalamy na poniżanie, na bycie ofiarą, na cierpienie i wieczne czekanie. Czy przyszliśmy na świat, aby cierpieć? Nie. Przyszliśmy, aby doświadczać, aby przekraczać swoje granice, blokady, wspinać się po ścieżce rozwoju, rozumieć, wchodzić w głąb siebie i być w Jam Jest. Być Bogiem w działaniu, być świadomym siebie i swojej wspaniałości. Obdarzyć siebie miłością i pozwolić, aby nas kochano. Kochać innych. Dzielić się Miłością. Nie ma tu miejsca na bycie ofiarą.
Miłość karmiczna
Wyobraźmy sobie też, że w tym poprzednim życiu nie do końca było tak różowo, jak nam się wydaje. Może byliśmy katami dla naszych drugich połówek, może to my ją zdradzaliśmy, raniliśmy? Zazwyczaj, kiedy myślimy o naszych poprzednich wcieleniach, bierzemy pod uwagę tylko archetyp amerykańskiego bohatera. Zawsze dobry, zawsze szlachetny, zawsze waleczny. Myśląc o dawnych epokach widzimy siebie tylko w rolach ofiar, a przecież ktoś musiał być katem. Pamiętajcie – taka ścieżka naszego człowieczeństwa, że doświadczaliśmy różnych, skrajnych zachowań i działań. I nie ma tu miejsca na poczucie winy. Tak miało być. Nie ma w tym nic złego. Życie to coś więcej, niż rozłam na dobro i zło.
Relacje karmiczne mogą być szczęśliwe. Można stworzyć udany związek, przyjaźń, więź rodzicielską, ale wymaga to przepracowania. Pokora, uległość, bierne czekanie i tłumienie emocji nie jest formą pracy nad sobą. Jest destrukcją. Nie pozwólcie sobie wmówić, że jest inaczej.
Podążajcie z zaufaniem po Waszej duchowej ścieżce i nie dajcie się zwieźć tym, którzy próbują podciąć Wam skrzydła.
Powodzenia.